niedziela, 13 stycznia 2008

oprawca a ofiara

Istnieje bardzo cienka granica między oprawcą a ofiarą...Teoretycznie człowiek, który kiedyś był postawiony w roli ofiary, doznał wszelkich upokorzeń i bólu powinien nienawidzić rolę oprawcy. A jednak po jakimś czasie sam sie nim staje. Nie wiem, może gdzieś w podświadomości przeciera się schemat, ze oprawca jest tą korzystniejszą rolą....że istnieje wybór...albo będziesz ofiarą albo oprawcą....i tylko takie są możliwości.
Problemy ze zrozumieniem ludzi nie wynikają z tego, że mamy odmienne charaktery, cechy czy tam wady, ale że mamy odmienną przeszłość. To przeszłość kształtuję naszą przyszłość, czy chcemy tego czy nie. To z dzieciństwa wywodzi się schemat naszej idealnej rodziny-mimo, że mogła być to czysta patologia. Zapamiętujemy....zapisujemy w swoim umyśle pewne zachowanie, które powielamy w przyszłości nie wiedząc nawet dlaczego tak robimy.I czym bardziej chcemy od tego uciec, tym bardziej zakleszczamy się w swojej przeszłości...Czy da się z tego wyplątać...???A jeżeli tak...to jak to zrobić.
Schematy, to nie tylko dzieciństwo...to również społeczeństwo...to szablony, które powielają wszyscy, bo.."tak należy robić". Tak jak gdyby nie było innej drogi do osiągnięcia szczęścia niż ta powszechna. Osoby, które wyjdą poza te ramy, to indywidualiści...odmieńcy...szaleńcy....A mi się wydaję, że właśnie świat tych chorych schematów jest nienormalny.....To Wy dla mnie jesteście szaleńcami...bo żyjecie w iluzji, którą stworzyli Wam inni....
Oczywiście uogólniłam tu - każda poszczególna jednostka może zaliczyć się do jakiego chce grona.....a najlepiej jak w ogóle nie będzie szufladkować własnej osoby do jakiejkolwiek postawy...stwórzmy własny model zachowań...bo przecież jesteśmy unikatowi....

1 komentarz:

kimas pisze...

"Nie mogę śpiewać na ulicy jeśli nie żebrzę"- norma społeczna. A ja dziś tak chciałem sobie pośpiewać.
Zaczyna się tu zmieniać ;].